Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Ta nasza polska specyfika

Redaktor admin on 13 Grudzień, 2010 dostępny w Wywiady. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

O “Pakiecie Szejnfelda”, mitach o działalności rządu i miejscu sukcesu w polskiej mentalności rozmawiamy z Adamem Szejnfeldem.

Platforma.org: Co się dzieje z “Pakietem Szejnfelda”?
Adam Szejnfeld: Został uchwalony.

Jak to?

No tak. Obecnie w Sejmie pracujemy nad projektem ustawy o szczególnych zasadach odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa. To jeden z ostatnich projektów ustaw z pakietu. Reszta w zasadzie została już uchwalona i weszła już w życie.

Kilkadziesiąt ustaw? Niemożliwe. Przecież wszyscy zgodnie twierdzą, że Platforma nic nie robi, brakuje reform.

Ludzie nie interesują się codzienną legislacyjną robotą. Nawet jeśliby się interesowali, to trudno im byłoby znaleźć informacje na ten temat. W Polsce fantastycznie sprzedaje się bowiem niepowodzenie. Czytamy wtedy o tym przez kilka dni na pierwszych stronach gazet. Sukcesów się nie odnotowuje albo zaznacza na 26. stronie gazety, małą czcionką w lewym dolnym rogu. Trudno więc śledzić zmiany. Ludzie swoją wiedzę opierają wobec tego na zasłyszanych opiniach. Te natomiast zazwyczaj są nieprzychylne rządowi, rządzącym… Ponadto, ludzie mają problem z zapamiętaniem wielu informacji. Gdyby “Pakiet Szejnfelda” składał się z jednej ustawy, to wszyscy by ją znali. Ale w pakiecie było kilkadziesiąt ustaw i setki nowych rozwiązań. To za dużo, by spamiętać, sobie przyswoić, a już dramat, jeśli należałoby to powtórzyć, przypomnieć, zacytować….

Często, kiedy biorę udział w dyskusjach, nawet z ekspertami, często spotykam się z narzekaniem: nic się nie zmienia, nic się nie dzieje… Ale jeśli zapytam: a czy instytucja domniemania uczciwości została wprowadzona, czy nie? Wtedy zaraz sobie adwersarze przypominają flagowy nasz projekt, który przecież już obowiązuje. Dzięki niemu półtora miliarda złotych w zeszłym roku zostało w kieszeni przedsiębiorców. Przypomnę, wcześniej funkcjonowało domniemanie winy – przy podejrzeniu przestępstwa skarbowego od razu blokowano konta, nakładano kary itp. Teraz najpierw trzeba udowodnić winę. Pytam: czy to dobre rozwiązanie? Odpowiadają: świetne, dwadzieścia lat na to czekaliśmy.

Pytam więc dalej: a wprowadzono instytucję dorozumianej zgody? Niekiedy nawet nie wiedzą, co to znaczy. Ale jak się powie, że obywatel czy przedsiębiorca może wystąpić o wiążącą interpretację prawa dotyczącą każdego obowiązku publiczno-prawnego, to potwierdzają, że to dobre rozwiązanie. Kiedy państwo wymaga ode mnie, żebym coś zapłacił, to ja mam prawo mieć odmienne zdanie i wysłać do urzędu pismo, żeby odnieśli się do mojego stanowiska. Jeżeli urząd potwierdzi mój pogląd lub przez 30 dni się nie odniesie, to znaczy, że racja jest po mojej stronie. Więc pytam: jest wprowadzone? Odpowiadają: no jest, świetne rozwiązanie.

Pytam więc o zniesienie w Polsce walutowości czyli obowiązku posługiwania się złotym, o zmniejszenie do wysokości symbolicznej kwoty potrzebnej do zakładania spółki z o.o. o zmniejszenie restrykcyjności rozliczania się z fiskusem (podniesienie progu dochodów, po przekroczeniu którego przedsiębiorca musi prowadzić pełną księgowość), o ustawę o partnerstwie publiczno-prywatnym (już jest realizowanych ponad 200 projektów za ponad 1,5 miliarda złotych), o ustawę o upadłości konsumenckiej – to wtedy okazuje się, że wszystkie składane obietnice zostały wprowadzone w życie. Kończy się narzekanie, następuje szacunek. Ale czy z każdym można się spotkać i każdemu przypomnieć?

Faktycznie, nie jest to powszechna wiedza…

Właśnie, a przecież tę wyliczankę możemy ciągnąć dalej. Na przykład możliwość zawieszenia działalności gospodarczej? Ile lat jestem posłem, tak długo o tym się mówiło. Teraz to wprowadziliśmy w życie. Ale i tak wszyscy mówią – brakuje reform. Dam inny przykład: najdalej idące w Europie ograniczenie kontroli przedsiębiorstw. Najbardziej liberalne. Zakaz jednoczesności, ograniczenie czasu trwania kontroli, wiążący sprzeciw, czyli możliwość braku zgody na wejście kontroli do firmy, zakaz używania przeciwko kontrolowanemu dowodów zdobytych ze złamaniem prawa, nakaz poinformowania kontrolowanego o prawach i obowiązkach. Jak w Stanach – jak kontrolujący nie powie: masz takie i takie prawa, wszystko, co dalej zrobi, jest nieważne…. czy tego nie ma, czy tego Platforma nie wprowadziła? Wprowadziła. Ale i tak zarzuca nam się nieróbstwo i składanie obietnic bez pokrycia. Fakty jednak przeczą takim zarzutom.

Fantastyczne. Skąd się jednak bierze opinia, że jest źle, że nic się nie zmienia?

Wie pan, ja prowadzę sobie takie obserwacje na przykład na Facebooku. Jeżeli ktoś napisze, że gospodarka wzrosła o 4 procent, to wszyscy go skrytykują, ale jeżeli się napisze :”dramat, wszystko się sypie”, wszyscy się pod tym podpisują. Jeżeli się napisze, że jakaś instytucja rankingowa oceniła Polskę bardzo dobrze, to choć kilka osób kliknie „Lubię to”, natomiast reszta wymiesza z błotem tę instytucję, uznając ją za niewiarygodną. Jesteśmy nauczeni narzekania, krytykowania i niedoceniania samych siebie. Wielu chciałoby, aby nasz kraj żył 10-tym kwietnia, Krakowskim Przedmieściem. W historii liczyli się przede wszystkim bohaterowie tragiczni, ci którzy chcieli coś dokonać, ale im się nie udało. W naszej kulturze sukces nigdy nie był w cenie. Raczej niepowodzenie. To nasza tradycja, która ukształtowała narodową mentalność. “Wszystko jest złe, nic nie może się udać, nic nie warto, wszystko to bujda na resorach…” W takiej sytuacji sprawy, o których mówimy, umykają, albo zostają owiane mgłą podejrzliwości i niedowierzania. To nasza polska specyfika.

Dziękuję za rozmowę

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)